„Bóg Cię kocha. Wielka z tego jest radocha”
Na ulicach pojawiły się billboardy z hasłem „Bóg Cię kocha. Wielka z tego jest radocha”. A my pytamy: czy naprawdę potrzeba takich haseł, żeby przekonywać ludzi do wiary?
Ten przekaz wydaje się bardziej infantylny niż inspirujący. Czy miłość boga jest czymś, co można sprowadzić do rymowanego sloganu na billboardzie? A może to tylko kolejna próba narzucania religii w przestrzeni publicznej, za pieniądze, które mogłyby zostać przeznaczone na realną pomoc ludziom w potrzebie?
Jako osoby, które patrzą na świat przez pryzmat racjonalizmu i nauki, zastanawiamy się, dlaczego wciąż wydaje się miliony na promocję wiary, zamiast na konkretne działania, które przynoszą wymierne korzyści społeczeństwu. Religia powinna być osobistą sprawą każdego człowieka, a nie nachalnym przekazem w przestrzeni publicznej.
>br>
Czy naprawdę potrzeba „radochy” z haseł na billboardach, by odnaleźć sens życia? Może zamiast patrzeć na niebo, warto spojrzeć na ziemię – i zrobić coś, co ma realny wpływ na nasze otoczenie.
