Buty na ołtarzu – średniowieczna symbolika czy teatralne absurdy?

W średniowieczu każda postać i detal w kościele musiały coś symbolizować – nawet buty. Wyobraźcie sobie figurę świętej z butami przewieszonymi przez rękę. Dlaczego? Bo chodziła boso, a więc buty w dłoni miały pokazać, jak bardzo się umartwiała. Bo przecież nic tak nie wzrusza, jak obuwie w roli akcesorium pokuty.

Średniowieczni artyści uwielbiali dramatyzm. Rzeźbili figury o pełnych cierpienia minach, nadawali im teatralne pozy i przedstawiali sceny niczym z telenoweli: ucieczki, sądy, kaźnie. Z każdej strony złocenia, anioły, symbole, żeby nikt nie miał wątpliwości, że tu wszystko ma znaczenie – nawet trzy okna w wieży, bo Trójca Święta.

A wierni? Ci mieli na to patrzeć, przeżywać i – oczywiście – wyciągać wnioski. Wszystko zaprojektowane tak, by wzbudzać emocje i nie dawać chwili wytchnienia. Nawet skromność musiała mieć swój teatralny wymiar – stąd buty na ręce. Przesłanie? „Popatrzcie, jak bardzo się umartwiam!”.

Trudno się dziwić, że średniowieczny PR Kościoła działał przez wieki. Takie symbole zapadają w pamięć, ale dzisiaj patrzymy na to z innej perspektywy. Czy to jeszcze sztuka, czy już groteska? Może to właśnie dowód na to, jak ważna była władza nad wyobraźnią wiernych – bo przecież wystarczyło kilka odpowiednio ustawionych rzeźb, by historia przetrwała stulecia.


źródło: Wyborcza.pl

Podobne wpisy

Dodaj komentarz