|

Episkopat straszy, bo traci przywileje!

Znów mamy pokaz siły ze strony hierarchów Kościoła katolickiego, którzy zamiast skupić się na swoich wiernych, próbują wchodzić z butami w sferę publiczną. Tym razem problemem okazują się zmiany w lekcjach religii zaproponowane przez Barbarę Nowacką. Redukcja liczby godzin religii w szkołach i umieszczenie tych zajęć na początku lub końcu dnia stała się dla biskupów „zagrożeniem wolności”, „eskalacją napięcia” i – jak zwykle – pretekstem do walki o utrzymanie przywilejów.

Czy to jeszcze troska o wartości, czy raczej obrona pozycji władzy i wpływów?

Nie oszukujmy się – systematyczne zmniejszanie liczby godzin religii to konieczność, a nie „destrukcja systemu”. W Polsce, gdzie coraz więcej młodych ludzi rezygnuje z uczestnictwa w katechezach, utrzymywanie dwóch godzin religii tygodniowo to nie tylko anachronizm, ale i marnowanie czasu uczniów oraz środków publicznych. Czy naprawdę nauka o Bogu jest ważniejsza od wiedzy o biologii, fizyce czy krytycznym myśleniu?

„Zasady aksjologicznej formacji uczniów”?

Jak można mówić o formacji aksjologicznej w szkole publicznej, gdy religia jest prowadzona przez katechetów wyznaczonych przez Kościół i opiera się na dogmatach jednej tylko instytucji? Dlaczego lekcje te, finansowane z publicznych pieniędzy, nie są przedmiotem neutralnym światopoglądowo, takim jak etyka?

Szantaż prawny i polityczny

Episkopat, posiłkując się podporządkowanym sobie Trybunałem Konstytucyjnym, próbuje wymusić pozostawienie religii w szkołach w niezmienionej formie. To groźny precedens – Kościół nie tylko chce dyktować warunki rządowi, ale i stawia się ponad demokratycznym procesem legislacyjnym. Czy naprawdę w XXI wieku mamy godzić się na to, by jeden związek wyznaniowy miał większy wpływ na system edukacji niż wola obywateli?

Czas postawić granice!

Kościół katolicki musi zrozumieć, że Polska jest państwem świeckim, a szkoła publiczna to przestrzeń neutralna światopoglądowo. Nauczanie religii w takim wymiarze i w takiej formie, jak obecnie, jest nie tylko niepotrzebne, ale i sprzeczne z zasadą równości. Zamiast inwestować w katechezę, lepiej przeznaczyć te środki na rozwój nauki, kultury i wsparcie psychologiczne dla dzieci i młodzieży.

Lekcja dla biskupów?

Episkopat twierdzi, że ograniczenie liczby godzin religii to „destrukcja systemu”. Prawdziwym problemem nie jest liczba godzin, lecz fakt, że Kościół traci monopol na kształtowanie światopoglądu młodych ludzi. Może pora zaakceptować, że współczesne społeczeństwo ma prawo do wyboru i że wiara – jeśli ma przetrwać – musi być autentyczna, a nie narzucona dekretami czy presją społeczną.

Świecka szkoła to podstawa!

Stop mieszaniu się Kościoła w edukację publiczną. Edukacja to nauka, nie indoktrynacja!


źródło: Wyborcza.pl

Podobne wpisy

Dodaj komentarz