Jak długo jeszcze będziemy tolerować system, który chroni oprawców?
Najnowsze wytyczne w archidiecezji gnieźnieńskiej dotyczące ochrony dzieci podczas wizyt duszpasterskich (tzw. kolęd) pokazują dobitnie, że problem pedofilii w Kościele jest tak głęboko zakorzeniony, że wymaga absurdalnych środków zapobiegawczych. Ministrowie religii, którzy rzekomo reprezentują „moralność”, muszą teraz być nadzorowani podczas spotkań z dziećmi, jakby ich „powołanie” nie wystarczało, by postępować właściwie.
Wytyczne, takie jak: „ministranci nie mogą przebywać sami bez opieki” czy „stały kontakt telefoniczny z księdzem i rodzicami” brzmią groteskowo w swojej oczywistości. Czy to nie instytucja, która głosi nauki o świętości i czystości serca? Dlaczego więc nie możemy jej ufać, że bez narzuconych procedur nie skrzywdzi dzieci? Odpowiedź jest jasna: bo od dekad, jeśli nie wieków, nie robiła nic, by zapobiegać takim zbrodniom.
Przypomnienie, że księża muszą uzyskać pisemną zgodę rodziców na udział dzieci w kolędzie, albo organizować „szkolenia bezpieczeństwa”, jest smutnym świadectwem patologii tego systemu. Jeśli księża potrzebują przepisów, by nie wyrządzać krzywdy dzieciom, to może problem leży nie w „wytycznych”, ale w samym systemie duchowieństwa?
Z perspektywy antyklerykalnej widać jasno, że Kościół katolicki nie wprowadza tych zasad z własnej woli, ale z przymusu prawnego (tzw. ustawa Kamilka). Trzeba było tragedii, aby zmusić instytucję o ponad tysiącletniej tradycji do przyznania, że nie jest w stanie sama siebie kontrolować. Jak długo będziemy tolerować, że instytucja z tak wieloma skandalami w tle ma dostęp do dzieci i wciąż cieszy się przywilejami?
Standardy ochrony w Kościele to próba ratowania wizerunku, a nie dzieci. Bo jeśli bezpieczeństwo najmłodszych zależy od biurokratycznych procedur, a nie od moralności duchownych, to Kościół po prostu nie ma prawa wchodzić w przestrzeń wychowania młodzieży.
Czas, by społeczeństwo powiedziało: dość. Dzieci zasługują na bezpieczeństwo, a nie na „wytyczne” w systemie, który wielokrotnie zawodził.
źródło: Tvn24.pl