Matka Boska a polityka: ironia, której PiS nie przewidział

W 2016 roku PiS postanowił zawierzyć Polskę Matce Boskiej, licząc na boskie wsparcie w utrwaleniu swojej władzy. Jarosław Kaczyński i jego drużyna wydawali się pewni, że ich modły zostaną wysłuchane, a oni sami staną się „wybrańcami niebios”. Osiem lat później nadszedł moment prawdy – i nie sposób nie dostrzec ironii w tym, co się wydarzyło. Matka Boska odpowiedziała, ale najwyraźniej miała inny plan: na „ratunek” Polsce przysłała Donalda Tuska.

Czyż to nie zabawne, że partia, która od lat używa religii jako narzędzia politycznego, teraz musi zmierzyć się z wynikami swoich własnych modłów? PiS wmawiał nam, że rządzi z Bożego nadania, a tymczasem „Opatrzność” wybrała kogoś innego, by ratować kraj przed ich rządami. Tusk, wracając do polskiej polityki, skutecznie zmobilizował wyborców zmęczonych chaosem, nepotyzmem i propagandą PiS. Czy to nie jest przypadkiem cud, o który PiS nieświadomie prosił?

PiS obrócił religię w narzędzie manipulacji, a Matka Boska, jeśli wierzyć narracji, którą sami stworzyli, właśnie ich tego narzędzia pozbawiła. Powrót Tuska i triumf opozycji to jasny sygnał, że Polacy nie chcą dłużej „Polski w ruinie” w wykonaniu Kaczyńskiego i spółki.

I choć trudno wyobrazić sobie prezesa Kaczyńskiego na modlitwie dziękczynnej za Donalda Tuska, to może właśnie czas na refleksję. Może czas przestać wykorzystywać religię jako polityczny kij, bo jak pokazuje ta sytuacja, taki kij może się odwrócić przeciwko jego twórcom. Jeśli Matka Boska rzeczywiście ma wpływ na losy Polski, to być może uznała, że czas powiedzieć PiS-owi: „dość”.

Wierzycie w cuda? PiS chyba musi.


źródło: Wiesci24.pl

Podobne wpisy

Dodaj komentarz