„Dzięki Bogu za aborcję” – granice hipokryzji i tabu w dyskursie lewicy oraz Kościoła

Z perspektywy antyteistycznej projekt Thank God For Abortion ukazuje hipokryzję zarówno religijnych, jak i „wyzwolonych” środowisk lewicowych. Viva Ruiz, artystka stojąca za projektem, uderza w tabu, które nadal trzyma w klatce debatę o prawach kobiet i aborcji. Paradoksalnie, to nie tylko konserwatywna prawica poczuła się urażona, ale również część lewicy, która – mimo deklarowanej tolerancji – nie potrafi oderwać się od kulturowo narzuconego poczucia winy.

Aborcja, będąca fundamentalnym prawem decydowania o własnym ciele, nadal pozostaje tematem, który nakłada na kobiety jarzmo moralnych osądów, głęboko zakorzenionych w religijnych narracjach. Z perspektywy antyklerykalnej, działania Ruiz są koniecznym głosem w walce z tym, co Kościół i patriarchat uczyniły z przestrzeni publicznej: narzędzia kontroli oparte na grzechu, winie i wstydzie.

„Dzięki Bogu za aborcję” – to nie tylko prowokacja, to wyzwolenie. Ruiz odzyskuje język, który został zawłaszczony przez religijną ideologię, aby zdominować kobiece wybory. Odpowiedź na skandaliczne stwierdzenia, że „Bóg tego chce” w kontekście przymusu rodzenia, jest odważna i bezkompromisowa: „To Bóg, jeśli istnieje, dał nam możliwość wyboru, a nie cierpienie w imię tradycjonalistycznych fantazji”.

Z perspektywy ateistycznej, przesłanie Ruiz ma jeszcze jedno znaczenie – obnaża toksyczność religijnych narracji jako narzędzi opresji. Zarówno katolicyzm, jak i inne skrajne ruchy religijne nie tylko zwalczają prawo do aborcji, ale też konsekwentnie marginalizują kobiety, osoby queerowe i wszelkie jednostki, które nie mieszczą się w ciasno zdefiniowanej wizji społeczeństwa.

W projekcie Ruiz najważniejsze jest jedno: głos kobiet nie może być dłużej zagłuszany przez Kościół, polityków czy własne poczucie winy. To walka o autonomię, o prawo do godności i decydowania o swoim życiu. Dziś potrzeba nam więcej odwagi i mniej kompromisów wobec instytucji, które od wieków narzucają swoją wolę jako „bożą prawdę”.

Kobiety nie mają obowiązku się tłumaczyć – ani religii, ani społeczeństwu.


źródło: Wyborcza.pl

Podobne wpisy

Dodaj komentarz