Zapiski spod podłogi: Jak stolarz ujawnił brudy Kościoła i lokalnej władzy
Odkrycie drewnianych desek zapisanych w XIX wieku przez francuskiego stolarza Joachima Martina to prawdziwa perełka historii, a zarazem świadectwo ludzkiego sprzeciwu wobec hipokryzji religijnych i politycznych elit. Martin, choć prosty rzemieślnik, miał odwagę nazwać rzeczy po imieniu, piętnując szczególnie postawę Kościoła, który zamiast być moralnym przewodnikiem, zdominował życie społeczności Crottes, przynosząc jej więcej szkody niż pożytku.
Najbardziej wstrząsającą częścią zapisków Martina jest opis zachowań miejscowego proboszcza, który zamiast dbać o duchowe potrzeby parafian, angażował się w moralnie naganne działania. W czasie spowiedzi ksiądz obsesyjnie wypytywał kobiety o szczegóły ich życia intymnego, w tym o sposoby współżycia, a jako lokalny lekarz wykorzystywał swoją pozycję do molestowania parafianek. Martin wprost stwierdził, że takie osoby powinny być przykładnie ukarane – nawet powieszone za swoje czyny.
Ten antyklerykalny rys stolarza nie był przypadkowy. Joachim Martin otwarcie popierał laicyzację i antyklerykalne reformy III Republiki. Chwalił wycofanie duchowieństwa ze szkół, zakaz używania symboli religijnych na cmentarzach oraz restrykcje wobec zakonów. Uważał, że duchowni, zamiast pomagać ludziom, wykorzystywali ich ufność, a swoją władzę traktowali jako narzędzie do kontrolowania zarówno życia publicznego, jak i prywatnego.
Jednak jego krytyka nie ograniczała się wyłącznie do Kościoła. Martin w swoich zapiskach ujawnia także lokalne układy i korupcję wśród urzędników, oskarżając ich o chciwość, głupotę, a nawet analfabetyzm. Według niego lokalna elita była oderwana od rzeczywistości i działała wyłącznie we własnym interesie, co pogłębiało biedę i frustrację zwykłych ludzi.
Zapiski Joachima Martina to nie tylko kronika życia na francuskiej prowincji, ale przede wszystkim głos buntu – prostego, ale uczciwego człowieka, który nie bał się wyrazić swojej pogardy dla instytucji zdominowanych przez hipokryzję i niemoralność. Jego słowa, choć spisane 140 lat temu, są ostrzeżeniem przed zbyt dużym wpływem religii na życie społeczne.
Historia ta przypomina, że walka o świeckość państwa i wolność od religijnej opresji jest ponadczasowa. Niech przykład Joachima Martina będzie inspiracją dla tych, którzy nie boją się mówić prawdy, nawet jeśli wydaje się ona niewygodna dla potężnych instytucji.
źródło: Wyborcza.pl