Czy usunięcie świąt religijnych z kalendarza jako dni wolnych od pracy rozwiązałoby społeczne napięcia wokół Bożego Narodzenia?
Ksiądz Radek Rakowski zasugerował, że niewierzący „powinni polecieć na Karaiby” lub „zamówić sushi” zamiast uczestniczyć w świętach, które dla niego są wyłącznie celebracją „przyjścia Boga na świat”. Takie stwierdzenie – choć może mieć swoje racjonalne podstawy z religijnego punktu widzenia – w świeckim społeczeństwie brzmi jak próba wykluczenia osób niewierzących z przestrzeni wspólnej kultury i tradycji. Może zatem czas zadać pytanie: czy święta religijne powinny być nadal uznawane za państwowe dni wolne?
Z perspektywy świeckiego państwa
Boże Narodzenie, mimo religijnego rodowodu, stało się uniwersalnym świętem. Niewierzący, zamiast wyjeżdżać czy rezygnować z obchodzenia, często celebrują je na swój sposób – jako czas rodzinny, moment refleksji, a nawet po prostu odpoczynku. Traktowanie ich uczestnictwa jako „świątecznej hybrydy” to niezrozumienie, że święta te wrosły w kulturę i społeczeństwo, stając się czymś więcej niż tylko rytuałem religijnym.
Ale gdyby faktycznie podejść do tego, jak sugeruje ksiądz, to może warto rozważyć usunięcie świąt religijnych jako państwowych i wprowadzenie neutralnych dni wolnych. Pozwoliłoby to każdemu – wierzącym, niewierzącym i wyznawcom innych religii – celebrować te dni według własnych zasad.
Korzyści z likwidacji świąt religijnych jako państwowych
Neutralność światopoglądowa: Państwo nie faworyzowałoby żadnej religii, a każdy mógłby obchodzić swoje święta zgodnie z własnymi przekonaniami.
Uniwersalność dni wolnych: Zamiast „Bożego Narodzenia” moglibyśmy mieć np. „Święto Zimy” lub „Dni Rodziny”. To rozwiązanie pozwoliłoby uniknąć napięć między osobami wierzącymi i niewierzącymi.
Elastyczność: Można wprowadzić system, w którym obywatele sami wybierają dni wolne w zależności od wyznania lub osobistych preferencji.
Praktyczne wyzwania
Usunięcie świąt religijnych z kalendarza jako dni wolnych od pracy nie byłoby łatwym zadaniem. Boże Narodzenie jest mocno osadzone zarówno w tradycji kulturowej, jak i w sferze gospodarczej – od rodzinnych obyczajów po ogromny przemysł związany z tym okresem. Zniesienie jego statusu jako święta państwowego mogłoby wywołać silny sprzeciw, nie tylko ze strony osób wierzących, ale również tych, którzy doceniają jego świecki, społeczny i rodzinny charakter.
Czy istnieje kompromis?
Zamiast całkowitej likwidacji, można rozważyć nadanie świętom bardziej uniwersalnego charakteru. Boże Narodzenie mogłoby być oficjalnie nazywane „Świętem Zimy” lub „Świętem Rodziny”, pozostawiając każdemu prawo do obchodzenia go według własnych wartości – religijnych, świeckich czy też w ogóle go nie świętując.
źródło: Wyborcza.pl