Szkoła czy parafia? Dość katolickiej indoktrynacji w polskiej edukacji!


Z perspektywy ateistycznej patrzymy na nieustające próby wpływania Kościoła na edukację i politykę w Polsce jako na przejaw archaicznej dominacji nad społeczeństwem. Historia katechezy w szkołach to podręcznikowy przykład, jak hierarchowie kościelni wykorzystywali słabości kolejnych rządów, aby realizować swoje cele. Od ‘nacisków’ na Mazowieckiego po nieustające groźby Episkopatu wobec Tuska – Kościół działa nie jako instytucja duchowa, lecz polityczna.

Barbara Nowacka jako ministra edukacji podejmuje trudną próbę zmniejszenia wpływu Kościoła na szkoły. Redukcja godzin religii i jej wyłączenie ze średniej ocen to krok w dobrym kierunku, ale daleko niewystarczający. Antyklerykalna perspektywa jasno wskazuje, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest całkowite wyprowadzenie katechezy ze szkół publicznych. To nie miejsce na indoktrynację dzieci, szczególnie kosztem przedmiotów, które kształtują ich rzeczywiste kompetencje.

Warto przypomnieć słowa Tadeusza Boya-Żeleńskiego: ‘Czy może być coś niebezpieczniejszego niż stałe zetknięcie młodzieży z księdzem w atmosferze przymusu?’. Katecheza w szkołach od początku była narzędziem Kościoła do formowania politycznego posłuszeństwa, a nie przekazywania duchowych wartości.

Obecny spór o zmiany w lekcjach religii to tylko wierzchołek góry lodowej. Kościół nadal chce więcej: kontrolować podstawę programową, utrzymać finansowanie katechetów z budżetu państwa, a nawet wprowadzić religię na maturę. Czy rzeczywiście chcemy szkoły jako przestrzeni formacji ideologicznej, zamiast edukacyjnej?

Walka o laickie państwo trwa – czas na wyraźny rozdział Kościoła od instytucji publicznych. Edukacja to nie miejsce na religijną indoktrynację, lecz przestrzeń otwartą na naukę, różnorodność i rozwój.


źródło: Wyborcza.pl